• FELIETON

23 lutego 2023

Nie bądź głupi - nie daj się zabić - ale jak to zrobić?

Kiedy słucham tego medialnego szumu związanego z Bidenem w Kijowie i Warszawie, nie potrafię powstrzymać się od zażenowania wobec tych, którzy dali się nabrać na propagandowe bzdury na temat rosnącej pozycji politycznej Polski w świecie, już niemal do roli mocarstwa.

Przecież to tylko prymitywna kampania wyborcza partii rządzącej, nieudolnie atakowanej przez chyba jeszcze głupszą opozycję. A te obrazki z Kijowa, Zelenskiego i Bidena, spokojnie maszerujących placem, mimo wyjących syren alarmowych. Naprawdę daliście się na to nabrać?

Co najmniej kilku reporterów zagranicznych, m.in. z CNN, doniosło, że przynajmniej od kilku dni nie było w Kijowie żadnego zagrożenia atakiem z powietrza – tego dnia także – ale spektakl z dramatycznym wyciem syren i spokojem na twarzach przywódców – z których jeden jest autokratą, a drugi nie do końca w pełni władz umysłowych – to musi robić wrażenie i urasta do rangi symbolu.

Kim jesteśmy dla Rosji?

Mniej więcej tym, czym dla słonia jest podgryzający go po nogach maltańczyk.

Kim jesteśmy dla Stanów Zjednoczonych?

Na pewno użytecznymi idiotami.

Jaką Polska ma strategię globalną w związku z krytycznymi wydarzeniami na świecie, związanymi z globalistyczną ofensywą sił, których wpływów i znaczenia chyba nie jesteśmy w stanie ogarnąć?

Bez względu na to, jak, kiedy i dlaczego wybuchł konflikt na Ukrainie, jesteśmy świadkami faktycznego sojuszu Rosji z Chinami – najpotężniejszego i najniebezpieczniejszego bloku w historii ludzkości – być może.

Spoglądamy serwilistycznie w kierunku USA, wyśmiewamy Niemców, Francuzów i innych „zdrajców demokracji”, rosyjskich trolli, ruskie onuce i jakoś nie dostrzegamy, że największy na świecie kraj, z największymi rezerwami gazu ziemnego i wieloma innymi surowcami strategicznymi, sprzymierzył się z największą na świecie populacją i największą na świecie gospodarką.

Czy jesteśmy aż tak głupi i ślepi? Sojusz rosyjsko-chiński jest nie tylko potężniejszy od USA i Zachodu – jest znacznie potężniejszy.

Mają skalę możliwości wystarczającą do kontrolowania wielu światowych gospodarek, szlaków handlowych oraz surowców.

Na pewno rzutuje to na siłę militarną, której nie da się zatrzymać, gdyby zechciała drgnąć i potoczyć się siłą swego potencjału. Przestańcie więc jak dzieci podniecać się kolejnym zniszczonym rosyjskim czołgiem albo wpadać w euforię z powodu 200 czołgów Leopard, Challenger czy Abrams, które kiedyś (nieprędko) trafią na Ukrainę, bo są tak samo łatwopalne, jak te wraki, które już rdzewieją na ukraińskich polach – z obu stron.

Pewnie będziecie zaskoczeni albo oburzeni, kiedy napiszę, że faktyczne straty ukraińskie są prawdopodobnie porównywalne do rosyjskich, ale z naszego punktu widzenia, tu nad Wisłą i Odrą czy też Brdą, naprawdę nie ma to w tej chwili aż takiego znaczenia. Ważniejsze jest to, że na skutek cynicznej polityki wschodniej NATO, czyli Stanów Zjednoczonych, od kilkunastu lat – abstrahuję w tej chwili czy słusznej, ale na pewno lekkomyślnej – powstał na Wschodzie sojusz gospodarczo – militarny o gigantycznym potencjale.

Słuchałem z nerwowym śmiechem przez całe tygodnie o zdecydowanych sankcjach wobec Rosji, która miała w ciągu najwyżej kilku miesięcy doznać katastrofalnego krachu ekonomicznego, który wywołałby głębokie protesty społeczne i upadek Putina i jego kliki … tere fere.

Chińskie wydatki na rosyjskie towary wzrosły o ponad 60%. Chiny importują obecnie więcej węgla z Rosji niż w ciągu ostatnich pięciu lat. Jednocześnie chiński eksport do Rosji wzrósł o prawie 30%, a i tak nie był mały. Firmy takie jak Ford i Toyota wycofały się z Rosji. Musiały.

Więc, co stało się dalej?

Chińscy producenci samochodów wkroczyli. Kiedyś wytwarzali mniej niż 10% wszystkich samochodów kupowanych w Rosji – teraz Chiny produkują jedną trzecią z nich i widać, dokąd to zmierza. To samo stało się ze smartfonami i niezliczonymi innymi dobrami konsumpcyjnymi.

Powiązany z kręgami rządowymi dyplomata w Moskwie, oczywiście anonimowo zwierzył się, że szkoda mu wakacji we Włoszech i Francji, ale całkiem fajnie było mu w Indiach. Nic dziwnego, że chiński juan zastępuje dolara w Moskwie.

Chińska waluta stanowi obecnie jedną piątą wszystkich transakcji na moskiewskiej giełdzie. Rok temu było to mniej niż 1% !!!A są jeszcze Indie – bardzo znaczący partner i mnóstwo krajów świata, które jakoś nie podzielają entuzjazmu do zachodnich wartości.

Mamy więc głębokie i nadal rozwijające się powiązania gospodarcze, które mają charakter formalny. Z więzami ekonomicznymi wiąże się jednak to, że nieuchronnie prowadzą one do więzi wojskowych.

Nie powinno więc dziwić, że Chiny aktywnie pomagają Rosji w wojnie z NATO, w której i my odgrywamy aktywna rolę. Innymi słowy, kraj posiadający więcej okrętów niż jakakolwiek marynarka wojenna na świecie, zjednoczył się z krajem, który ma więcej międzykontynentalnych rakiet z bronią jądrową niż jakikolwiek inny kraj na świecie, aby walczyć z NATO, które znalazły sobie w tym celu pełnomocnika na Ukrainie aktywnie wspieranego przez gorliwego lokaja nad Wisłą.

Nawet Zełeński ostrzega obłudnie w wywiadzie dla niemieckiej gazety, że „jeśli Chiny sprzymierzą się z Rosją, wybuchnie wojna światowa”. Jeśli Chiny sprzymierzą się z Rosją?

To już się stało. To nie jest spekulacja. To jest fakt. I w wyniku tego, według pana Zelenskiego, zginą setki milionów ludzi, jeżeli dojdzie do konfliktu globalnego – na przykład w wyniku próby odbicia bardziej rosyjskiego niż ukraińskiego Krymu.

Nie ma sprawy. Jeżeli ogarniemy wizyty Bidena w Kijowie i Warszawie nieco szerzej i na trzeźwo, to zdamy sobie sprawę, że ten człowiek wylądował tu po to, aby promować kierunek polityczny zmierzający do wojny światowej.

Czy na tym etapie konfliktu mamy jakąś inną alternatywę?

Nie wiem i właściwie należy pogodzić się z tym, że i tak nie ma się na to wpływu, a polskie elity polityczne od lat zachowują się jak pospolite obszczymury. Administracja Bidena?

Nie wiem czy są tak ślepi czy może tak cynicznie wyrachowani. Nie stawiałbym na dojrzałość tego gabinetu ani kongresmenów popierających politykę wschodnią, bo jak ludzie, którzy nakazali zestrzelić chińskie balony meteo zaawansowanymi rakietami, z których każda kosztowała 400 tys. dolarów, mogą ogarnąć złożoność i wielowarstwowość konfliktu w Europie wschodniej?

Stawką jest kontrola nad większością świata, a my stoimy (może i musimy) po stronie tych, którzy tę kontrolę tracą – spektakularna przegrana Rosji, jest także porażką Chin – nie wyobrażam sobie jak tego dokonać, bez nuklearnej destrukcji.

Być może kiedyś obudzimy się z tego snu i niezależnie czy Kijów zachowa swoją integralność terytorialną sprzed roku 2014 albo 2022 czy też nie, przyjdzie nam już żyć w innej rzeczywistości – GLOBALIZM to potwór, któremu możemy się tylko bezsilnie przyglądać.

Autor; Roman Pleszyński

________________________