Tym razem o człowieku, który stał się zakładnikiem sądów, w tym wydającego najostrzejsze wyroki trybunału, jakim są media społecznościowe.
Podążając za tytułowym „Bohaterem”, Asghar Farhadi z wyczuciem i wprawą filmowego linoskoczka porusza się po cienkiej granicy, jaka dzieli ofiarę od przestępcy, sukces od porażki, a dobre chęci od nieczystych intencji.
Rahim wychodzi na krótką przepustkę z więzienia, gdzie odsiaduje wyrok za długi. Ma ledwie dwa dni na przekonanie wierzyciela, by ten darował mu część należności.
Najwyraźniej los mu sprzyja, bo w ręce mężczyzny nieoczekiwanie trafia torba pełna złotych monet.
Kiedy „Bohater” zrozumie, że brzęczący pakunek zawierał także pokusy, niechcianą sławę i wyroki serwowane przez anonimowy tłum, będzie już za późno, by zatrzymać spiralę dramatycznych wydarzeń.
Nagrodzony Grand Prix na festiwalu w Cannes „Bohater” to nie tylko powrót irańskiego reżysera do ojczyzny, ale i do mistrzowskiej formy.
Farhadi wyśmienicie dozuje emocje, tworząc film wyczulony na psychologiczne niuanse, a zarazem o rozmachu przypowieści. Jak nikt umie połączyć dylematy charakterystyczne dla kina moralnego niepokoju z sięgającym zenitu napięciem rodem z thrillera czy kryminału.
Intymna, jednostkowa historia jest dla niego doskonałą okazją, by na ekranie odmalować całą sieć rozmaitych rodzinnych czy społecznych zależności.
Niejednoznaczny, nieoceniający, a przy tym wciągający bez reszty film Farhadiego prowadzi wyrafinowaną grę z widzem, testując naszą skłonność do ferowania przedwczesnych wyroków.
„Bohater” wkrótce w kinach, a już we wrześniu przedpremierowo na festiwalu Konfrontacje Filmowe. (szczegóły: www.konfrontacjefilmowe.pl)
GutekFilm