Nie wiem czy to bardziej naiwne, czy raczej aroganckie.
Pozostając przy tej metaforze, spełniony człowiek jest jak dojrzały owoc, a nie tylko jego część. Bądź sobie jabłkiem czerwonym, zielonym, żółtym albo bananem, kiwi czy ananasem, słodkim, kwaśnym lub gorzkim, ale całym.
Moi najlepsi przyjaciele nigdy mnie nie uzupełniali, a niekiedy nasze dyskusje przeradzały się w zapalczywy ciąg przeróżnych tyrad, bo żaden nie chciał odpuścić.
No i miłość. To nie jest sałatka owocowa, żeby budować związek z kawałków. Najpiękniej jest się różnić. Nigdy bardziej nie kochałem, jak w tych chwilach, kiedy usłyszałem: „a mnie się nie podobało”.
Czułem, że jest ktoś przez czyje oczy mogę zobaczyć inne kolory świata. Nawet wtedy, gdy upierałem się przy swoim, aby później z pokorą przyznać rację, to czułem się lepszy i ciekawszy.
Nie ma bowiem nic bardziej ujmującego niż otwarty umysł na drugiego człowieka, a szczególnie na osobę, którą kochasz.
Lubię tę chwilę, gdy po skończonej pracy, pytam: „Kochanie co o tym sądzisz?”.
Lubię tę niepokój za nim usłyszę odpowiedź. Chwila niepewności, którą chciałbym przedłużyć w nieskończoność, bo bez względu co zaraz usłyszę mam całkowitą pewność, że jesteśmy dwojgiem ludzi z odległych planet i to właśnie najbardziej nas zbliża do siebie.
Autor/zdjęcie; Jakub Urbański
________________________