The Chicken nie jest typową restauracją. Lokal powstał w budynku, w którym znajduje się widoczne dla klientów laboratorium. Klienci też nie są zresztą typowymi klientami – za burgery, filety czy nuggetsy nie płacą, a ich rolą jest jedynie wyrazić opinie, które będą pomocne w przyszłej komercjalizacji mięsa. Temat w Polsce opisał m.in. portal NOIZZ.pl, który przypomina też ewolucję mięsa z próbówki. Pierwszy burger powstał w 2013 r. i kosztował 330 tys. dol. „Od tego czasu technologia pozwoliła obniżyć koszt mięsa laboratoryjnego do nawet kilkudziesięciu złotych za kilogram” – pisze portal. I przytacza wyniki badań Faunalytics z 2018 r., wg których 66% obywateli USA jest skłonnych spróbować mięsa z laboratorium, a 46% – kupować je regularnie. „Według badania przeprowadzonego przez Instytut IBRIS w 2017 r. już 13% Polaków deklarowało, że mięso produkowane w laboratoriach, hodowane z komórek macierzystych lub wytwarzane syntetycznie jest dla nich atrakcyjne” – dodaje portal.
Za laboratorium i restauracją stoi SuperMeat. Izraelski start-up zamierza wprowadzić swoje mięso do restauracji za max. 2 lata. Produkcję na skalę komercyjną chce zaś wprowadzić w ciągu 5 lat. Celem jest osiągnięcie cen porównywalnych z tradycyjnie hodowanym kurczakiem.
Jeśli chodzi o mnie, to jestem weganinem nie dlatego, że mielone przestało mi smakować. Główny powód to świadomość, że produkcja mięsa oznacza cierpienie zwierząt, degradację środowiska i ogromne emisje gazów cieplarnianych, które napędzają zmiany klimatu. Dlatego jeśli cena byłaby ok, to takie mięso pewnie bym zjadł.
A Wy? Czemu tak? Czemu nie? I czy taka będzie przyszłość?
Autor; Szymon Bujalski https://www.facebook.com/SzymonBujalskiDziennikarz
